Witajcie.
Chciałam Wam dzisiaj przedstawić moje takie jakby bujo, czyli ładnie to nazwawszy bullet journal, który cieszy się coraz większą popularnością. Nie będę Wam tutaj opisywać teorii czym jest bujo i skąd się wzięło, chcę Wam pokazać zeszyt, który ja nazywam bujo i który jest w tym roku moim kalendarzem.
Skąd w ogóle pomysł na prowadzenie kalendarza w formie bujo? Z potrzeby😊. Każdy kalendarz zawsze przerabiam pod siebie, bo mi czegoś w nim brakuje. Na ten rok również nie znalazłam takowego, który by spełniał moje oczekiwania i wymagania, więc stwierdziłam, że czemu by nie spróbować tego słynnego bullet journala. Może akurat się sprawdzi. Kupiłam szary MemoBook w kropki, no i zaczęłam. A co z tego wyszło, spieszę Wam pokazać.
Strony tytułowej się jeszcze nie dorobiłam. Stwierdziłam, że lepiej zrobić ją choćby nawet pod koniec roku, a konkretną, niż byle jaką w styczniu. Zacznę więc od rozkładówki rocznej.
Długo się zastanawiałam jak rozpisać cały rok i uznałam, że taka forma będzie najlepsza.Cały miesiąc jest czytelny, do tego jest miejsce na notatki. Rozpisałam sobie listę targów urodowych i kosmetycznych oraz spotkań blogerskich, bo w zeszłym roku zawsze dowiadywałam się po fakcie. A dobrze mieć takie "branżowe" terminy pod ręką😉
Na okładce zamontowałam legendę, dzięki czemu ma do niej w każdej chwili dostęp i nie muszę na każdej ze stron jej pisać.
Każdy z miesięcy rozpoczynam jakąś złotą myślą oraz trzema przysłowiami typowo związanymi z danym miesiącem. "Gdy styczeń zachlapany, to lipiec zapłakany" - oj patrząc na pogodę za oknem, która panowała przez większość miesiąca, aż strach pomyśleć, co nas może czekać w lipcu..Oby przysłowie się nie sprawdziło, bo lato nas rozpieszczać nie będzie😐. Miesiąc obklejony jest kolorową taśmą, żeby łatwiej było znaleźć w którym miejscu jaki się rozpoczyna. Na przyszłość bardzo przydatna sprawa.
Miesiące prezentują się tak jak widać powyżej. Każdy dzień to osobny kwadrat, z zaznaczonymi ważniejszymi datami i świętami. Jest miejsce na krótką notatkę. Na rozkładówce znalazła się również tabela z aktywnością fizyczną (nie poszalałam w tym miesiącu, ale się poprawię) oraz tabela pomiarów, której nie zdążyłam jednak w styczniu wypełnić. Znalazło się też miejsce na ogólne notatki.
Tygodniówka podzielona jest na dwie strony: 3 dni plus 4 dni włącznie z weekendami. Każdy dzień ma miejsce na notatki. Jak dla mnie najbardziej czytelny i praktyczny rozkład.
Na koniec miesiąca mamy miejsce na "Pomysły na bloga", "Listę zakupów", "Ciekawe blogi i nie tylko", które w danym miesiącu odkryłam, "Listę książek do kupienia" oraz "Listę filmów", która w tym miesiącu nie została uzupełniona. Pozostaje jeszcze pusta strona, która nie zna dnia ani godziny uzupełnienia😊. Warto takie strony mieć w zanadrzu.
Tak prezentują się moje początki bullet journala. Jest to na razie zarys tego co się w nim znajdzie. Zapewne z każdym kolejnym miesiącem, w miarę potrzeby, dojdą jakieś inne strony i tabelki, ale póki co jest to co widać. Wiem, że odbiega to znacznie od tego, co możemy zobaczyć w sieci, nieraz są to prawdziwe dzieła sztuki. Może z czasem zacznę się wyżywać artystycznie, jednak głównym założeniem mojego bujo ma być funkcjonalność i miejsce do organizacji każdego dnia. Ozdobniki to tylko dodatek, którym można się zająć w wolnej chwili.
I jak się Wam podoba? Prowadziliście lub prowadzicie bujo? Czy wolicie tradycyjne kalendarze? Ja się bałam, że może mi się to nie spodoba i nie źle będzie się organizować czas w bullet journal, jednak póki co jestem zadowolona i coraz bardziej się wkręcam.
💋
8 komentarze
Muszę zacząć prowadzić taki notes. Zauważyłam sama po sobie,że jak prowadziłam wcześniej coś w tym stylu to byłam bardziej zorganizowana a teraz ... istny chaos zapanował w moim życiu. :D
OdpowiedzUsuńTo wiesz, zależy co kto lubi. Niektórzy w takim chaosie się lepiej odnajdują, niż w zorganizowanym od a do z:)
UsuńTeż muszę wrzucić post o bujo, miałam to zrobić na początku stycznia, a mamy już luty :D
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam, lepiej późno niż wcale:)
UsuńSuper Ci idzie. Też się przymierzam, bo nadal nie znalazłam kalendarza idealnego.
OdpowiedzUsuńJest to jakaś alternatywa dla kalendarza. Musisz spróbować i sama się przekonać czy jest to dla Ciebie:)
UsuńBardzo ładnie się prezentuje Twoje bujo :) Ja też mam, ale jestem bardzo niesystematyczna w uzupełnianiu, robię to tylko, jak faktycznie potrzebuję :D I w sumie za to je lubię, bo nawet jak uzupełnię je sobie raz na miesiąc, to nie mam poczucia, że się marnuje, jak choćby kalendarze :D
OdpowiedzUsuńNo i o to właśnie chodzi w tego typu organizerach czasu. To on ma się dostosować do nas, a nie my do niego.
UsuńMiło mi bardzo, że tu jesteś. Zapraszam do komentowania i wyrażania swoich opinii. Jeśli Ci się spodobało, pozostań na dłużej.