Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • Strona główna
  • O autorce
  • Beauty
    • pielęgnacja
    • recenzje
    • paznokcie
    • denko
    • beautybox
  • Lifestyle
    • inspiracje
    • diy
    • haul
    • zapachy
  • Po mojemu
    • pomyślane
    • plenerowo
  • Inne
    • Aliexpress
    • Blogmas
  • Kontakt
Facebook Instagram

           ...  oczami Czarnej Kretki


Pora na ostatni post w ramach wyzwania Trusted  Cosmetics "Pokaż Wakacyjną Kosmetyczkę". Dzisiaj słów kilka o produktach w dziecięcej i męskiej kosmetyczce.
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

Pielegnacja włosów latem jest bardzo ważna. Słońce, słona woda, ciepłe powietrze to wszystko nie wpływa na nie pozytywnie. W słoneczne ciepłe dni o włosy powinniśmy dbać tak samo jak o skórę czyli używać kosmetyków do włosów z filtrami.
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

Wakacyjny makijaż to u mnie ograniczenie się do minimum. Zdarza się, że na wyjeździe wytuszuję tylko rzęsy i to wszystko, ale to w te dni, gdy moja cera jest do zniesienia. Niestety zdarza się to dość rzadko, więc nieco jej wygląd muszę podretuszować.
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

Były kosmetyki do wakacyjnej pielęgnacji twarzy, pora na kosmetyki do wakcyjnej pielegnacji ciała. Jako, że jestem leniwcem w tej dziedzinie pielęgnacji, zdradzę Wam mój szybki sposób na nawilżoną, gładką skórę (i nie tylko latem).
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze

Sierpień się kończy, ale to nie oznacza końca wakacji dla wszystkich.  Gro ludzi wyjeżdża na wczasy we wrześniu. Mimo, że słońce nie jest już tak mocne, nie można sobie odpuścić ochrony przeciwsłonecznej. 

W mojej Wakacyjnej Kosmetyczce są sprawdzone produkty do ochrony przciwsłonecznej, jak i te kojące po opalaniu.
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

Witajcie.
No i mamy sierpień. Ale ten czas zasuwa. Co dzień bliżej zimy..Jednak jeszcze cały sierpień, a dla niektórych i wrzesień est wakacyjny, więc korzystajmy póki czas.  Będąc w tematyce wakacyjnej, dzisiaj kolejny post w ramach wyzwania Trusted Cosmetics "Pokaż Wakacyjną Kosmetyczkę".
Share
Tweet
Pin
Share
8 komentarze

Lato w pełni, choć za oknem mogłoby się wydawać, że już bliżej jak dalej jesieni, a jednak, sezon urlopowy trwa. Planujecie jakiś wyjazd wakacyjny? A może już jesteście po? Dzisiaj rozpoczynam serię wpisów w ramach wyzwania Trusted Cosmetics "Pokaż Wakacyjną Kosmetyczkę", w których pokażę Wam co ja pakuję do kosmetyczki latem.
Share
Tweet
Pin
Share
2 komentarze

Święta, święta i po świętach..Brzuchy pełne? Jedzenie poszło w cyce? Mam nadzieję, że tak.
Chciałam Wam dzisiaj przedstawić makijaż, który towarzyszył mi podczas tegorocznych świąt. Nic specjalnego, nic wyszukanego, kilka machnięć pędzlem i gotowe.

W tegorocznym makijażu świątecznym postawiłam na błysk. Do jego wykonania użyłam samych sprawdzonych i ulubionych kosmetyków.

BAZA
Ostatnio moją najlepszą bazą pod makijaż, jest brak typowej bazy oraz kremu do twarzy! Za to świetnie mi się sprawdzają w tej roli sera: naprzemiennie nawilżające serum Natura EsTonica bio oraz aktywne serum korygujące Bielenda. W zależności od potrzeb mojej skóry, po konkretne serum sięgam.

KRYCIE
Nie byłoby pięknego makijażu bez ujednolicenia cery oraz zakrycia niedoskonałości. Ostatnio rządzi u mnie duet Bell i Pixie Cosmetics. Do zakrycia niedoskonałości używam korektora w płynie z minerałami Bell, a do ujednolicenia cery podkładu mineralnego Minerals Love Botanicals PixieCosmetics. Moja cera polubiła się z tym podkładem i praktycznie po niego tylko ostatnio sięgam.

KONTUROWANIE
Nie jakieś hardcorowe, tylko delikatne wymodelowanie twarzy. Do tego celu sięgam po czekoladkę I ❤ Makeup Bronze and Glow. Bronzer ma na tyle uniwersalny odcień, że nadaje się do konturowania nie tylko policzków, ale również skroni oraz podbródka. Róż, którym jestem ostatnio zachwycona, czyli róż mineralny Neauty Minerals w odcieniu Rhubarb Wine, standardowo ląduje na policzkach. Uwielbiam go za jego słodki odcień oraz matowe wykończenie, które w różach lubię najbardziej. Na koniec blask, blask i jeszcze raz blask, bo to w końcu makijaż pełen blasku. Idealnie do tego nadaje się rozświetlacz z wspomnianego już duo I ❤ Makeup Bronze and Glow. Cudowny kolor, który tworzy piękną taflę na kościach jarzmowych, pod łukiem brwiowym, na szczycie nosa oraz na łuku kupidyna.

OCZY
Najczęściej do malowania oczu używam bronzera oraz rozświetlacza. Ot takie szybkie, dzienne podkreślenie oczu. Jednak w święta postawiłam na mocniejsze podkreślenie oczu oraz blask na oku i  użyłam do tego palete cieni I ❤ Makeup Death By Chocolate. W sumie w makijażu użyłam 5 cieni: White Light na całą powiekę, Break Me Up w załamanie powieki, Devour Me w zewnętrzny kącik oraz na dolną powiekę, Tear the Wrapper na środkową część powieki i do roztarcia dolnej powieki oraz Bring Down Angels w wewnętrzny kącik oka. Nic skomplikowanego, bo skomplikowanych makijaży robić nie potrafię (może kiedyś się nauczę, ale lata świetlne nauki przede mną). Dodatkowo na linię wodną poszła w ruch beżowa kredka, aby rozjaśnić spojrzenie. A rzęsy pomalowane ulubioną mascarą Formula Pura Volume Estremo Deborah Milano. Brwi podkreślone wodoodporną kredką do konturowania brwi Lovely i utrwalone ciemnobrązową mascarą do brwi Lovely.

USTA
Święta to czas kiedy jemy, jemy, pijemy i jeszcze raz jemy, dlatego w makijażu ust odstawiam maty, a sięgam po błyszczyki. W tym roku postawiłam na cudny róż Freedom Shade 103 Drem. Mimo, że szybko się zjada, jak to błyszczyki, to na tyle się wżera w usta, że różowy kolor nadal pozostaje na ustach.

UTRWALENIE
Mam typowe utrwalacze makijażu, ale jakoś żaden nie urzekł mnie na tyle, żeby sięgać po niego na co dzień. Za to bardzo dobrze do utrwalenia mineralnego podkładu sprawdza mi się Naturalna woda różana Remedium Natura.


Na koniec zdjęcie mojego makijażu. Jakość nie powala (jak i sam makijaż), zdjęcie nie oddaje tego błysku i kolorów na oku, ale poglądowo musi starczyć.

Świąteczny makijaż był zadaniem zarówno w wyzwaniu #7 Piękna przed świętami, jak i w wyzwaniu #9 Blogmas2017, dlatego post ten jest odpowiedzią na obydwa wyzwania.
💋
Share
Tweet
Pin
Share
8 komentarze



Jutro Wigilia, to już ostatni dzwonek aby zadbać o wygląd naszych dłoni w święta, pora na świąteczny manicure. W ramach wyzwania Piękna przed świętami przedstawię Wam kilka inspiracji świątecznego zdobienia paznokci.

W internetach znajdziemy mnóstwo zdjęć świątecznych paznokci. Pokażę Wam kilka z nich:

wizaz.pl

lakierowniczka.pl

beautybook.pl

sisunia.pl

blog.deezee.pl

Moje inspiracje i paznokcie zeszłoroczne znajdziecie tutaj.

Wzorów i pomysłów jest bardzo wiele. Wszystko tak na prawdę zależy od naszej wyobraźni oraz umiejętności. Gdy nie czujemy się mocni w zdobieniach, zawsze możemy wykorzystać do tego płytki do stemplowania ze świątecznymi wzorami lub naklejki wodne z tematycznym motywem.

Ale zauważyliście jedną rzecz? Te świąteczne paznokcie to są tak na prawdę na chwilę tylko. A za rogiem sylwester i trochę słabo do wieczorowej kreacji choinka lub mikołaj na paznokciach😊. Tym bardziej, że większość kobiet teraz nosi hybrydy i ok. 3 tygodni w takich samych paznokciach chodzi. Dlatego przy wyborze świątecznego manicure zachowajmy umiar i zróbmy paznokcie na tyle uniwersalne, aby były na czasie również po świętach (no chyba, że zmieniacie paznokcie co tydzień, to wtedy nic nie stoi na przeszkodzie aby zaszaleć).

Ja osobiście jeszcze nie wiem co zmaluję na paznokciach, zajmę się tym wieczorem, ale nie mam ochoty w tym roku na szaleństwa (tym bardziej, że musiałam obciąć paznokcie i mam dość krótkie). Chodzą za mną jasne paznokcie i nie wiem czy nie zrobię sobie tego mani, który miałam jakiś czas temu, tylko może jakąś naklejką ozdobię jeden paznokieć. 


A Wasze paznokcie już gotowe? Jaki jest pomysł na Wasze świąteczne paznokcie?
💋
Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze

Zimowe wieczory..któż nie lubi spędzać ich pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty lub kakao, z dobrą książką. otulony ulubionym zapachem..Chyba każdy! Dzisiaj w ramach wyzwania Piękna przed świętami słów kilka o rozgrzewających zimowych zapachach.

Na hasło zimowe zapachy, pierwsze co nasuwa nam się na myśl, to zapachy kojarzące się ze świętami: zapach mandarynek, pomarańczy, cynamonu czy też świerka. Dlatego też często zdobimy dom właśnie tymi rzeczami, aby poczuć tą magię i zapach świąt. Choinka nie koniecznie musi być żywa, wystarczy w wazony powkładać kilka gałązek świerka/sosny i zapach też w domu czuć i łatwo  wystrój wymienić, gdy zacznie się osypywać.


Rozgrzewające zimowe zapachy to przede wszystkim wszelkiego rodzaju woski, świece, olejki zapachowe. Duży wybór świątecznych zapachów proponuje nam Yankee Candle. Ja w tym roku postawiłam na niewielką świeczkę (sampler) o zapachu Snow in Love (wyczuwalne aromaty drzewa iglaste i paczula). Zapachu drzew iglastych zbytnio nie czuć, zapach jest taki bardziej perfumeryjny, słodkawy, myślę, że to za sprawą paczuli, która jest dominująca. Zapach jednak bardzo przyjemny.


Drugim produktem zapachowym, który w grudniu u mnie roztacza po domu swój zapach jest świeca zapachowa z edycji limitowanej Yves Rocher. którą mam już dość długo, ale zupełnie o niej zapomniałam. Zapach Pomme Delice Apple Delight (jabłko w karmelu) jest dość ciekawy, wyczuwalne świeże jabłko subtelnie podkreślone waniliowymi nutami. Przyjemny zapach na długie, zimne wieczory.


Myślę że będąc na ostatnich przedświątecznych zakupach, jeszcze jakieś świece zapachowe wpadną do mojego koszyka, np. zapach choinki itp.

Wspominając o zimowych zapachach nie sposób wspomnieć o perfumach. U mnie od dłuższego czasu, niezależnie od pory roku, rządzi ostatnio tylko  jeden perfum: Avon Celebre. Dawniej nie mogłam go znieść, a od jakiegoś czasu go uwielbiam (chyba się starzeję 😊 albo coś w nich zmienili). Mimo, że jest to kwiatowo-owocowy, słodkawy zapach, bardziej letni, nie przeszkadza mi to w używaniu go także zimą. Kto powiedział, że zimą trzeba używać ciężkich, duszących zapachów.


A jakie są Wasze zimowe zapachy? Typowo zimowe czy wbrew wszystkiemu po prostu takie, na jakie akurat macie ochotę?
💋

Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze

Witajcie.

Pora na kolejne, już czwarte, wyzwanie 'Piękna przed świętami'. Dzisiaj pielęgnacja stóp i dłoni zimą.

O ile latem kremuję ręce po prostu wtedy, gdy sobie o tym przypomnę, o tyle zimą mam manię kremowania. Kremy do rąk możecie u mnie znaleźć dosłownie wszędzie: w łazience, w salonie, w sypialni, w torebkach, nawet w samochodzie wożę jeden, gdybym akurat zabrała ze sobą torebkę, do której zapomniałam wrzucić kremu. Trochę to może wyglądać jak obłęd, ale co poradzę. I staram się chodzić w rękawiczkach, żeby niepotrzebnie nie przemrażać rak, bo to im nie służy.

W moim asortymencie znajduje się wiele kremów, nie będę Wam prezentować wszystkich, tylko kilka, z których najczęściej korzystam.


Ziaja kozie mleko krem do rąk i paznokci skóra sucha skłonna do zmarszczek. Intensywnie nawilża, wygładza i uelastycznia skórę dłoni, likwiduje uczucie szorstkości, wzmacnia paznokcie zmniejszając ich skłonność do rozdwajania się i łamania. Nie zliczoną ilość tubek tego kremu już zużyłam. Jest łatwo dostępny - znajdziemy do praktycznie w każdej drogerii.
Ziaja krem do rąk z proteinami jedwabiu i prowitaminą B5. Odczuwalnie nawilża skórę dłoni, doskonale zmiękcza  i wygładza naskórek, łagodzi podrażnienia dłoni, szczególnie po pracach domowych, pielęgnuje oraz wzmacnia paznokcie. Krem ten zakupiłam w aptece, jednak w drogeriach na półkach też go nieraz widziałam. Jedynym minusem kemów Ziaja, jak dla mnie, jest fakt, że dosyć długo się wchłaniają.
Silcare krem do skóry dłoni, łokci i kolan. Lekki, szybko wchłaniający się kosmetyk, który skutecznie nawilża suchą skórę gwarantując trwałą poprawę jej stanu. Chroni przed nadmiernym wysuszeniem skóry, łagodzi, odżywia, poprawia elastyczność. Kupiłam go na stronie Silcare przy okazji zakupów lakierów. Przyznam, że najbardziej się z nim polubiły moje łokcie.
AA Etnic Nature krem do rąk olejek arganowy skóra sucha i normalna. Krem intensywnie nawilża i odżywia skórę, otulając dłonie niezwykłym, zmysłowym zapachem. Dobrze się wchłania, nie pozostawiając uczucia lepkości, przynosi uczucie komfortu skórze suchej i normalnej. Kupiłam go z ciekawości w Biedronce za śmieszne pieniądze i sprawdza się całkiem dobrze.
HerbOlive Argan Oil & Olive Oil. Mini krem do rąk arganowy z oliwą z oliwek. Dobrze się wchłania, utrzymuje miękkość skóry rąk oraz dba o paznokcie. Ze względu na swój rozmiar świetny do torebki. Był w którymś z boxów urodowych.
Apis Raspberry Kiss pielęgnacyjny krem do rąk. Lekki krem do pielęgnacji dłoni z drogocennym olejem arganowym, słonecznikowym i masłem shea. błyskawicznie uelastycznia, regeneruje, wygładza i zmiękcza naskórek zapobiegając nadmiernemu wysuszaniu skóry. Bardzo ładnie i długo pachnie.
Mincer Pharma Vitamins Philosophy wzmacniające serum do dłoni i paznokci. Wysokoskoncentrowany, multiwitaminowy preparat przeznaczony do intensywnej pielęgnacji dłoni i paznokci. Działa wielokierunkowo dzięki zastosowaniu kompleksów odbudowujących fundamenty skóry oraz tarczy ochronnej. Widocznie zregenerowana oraz nawilżona skóra dłoni, mocne i zdrowe paznokcie. Produkt ten znalazł się w czerwcowym ShinyBoxie i okazał się hitem. Wchłania się momentalnie, po nocy skóra rąk jest jakby młodsza o kilka lat. Jedyny minus to wydajność - strasznie szybko się kończy.

Ręce zadbane? Pora na stopy. Jakiś czas temu w jakimś poradniku przeczytałam tekst "zadbaj o stopy zimą, to na wiosnę nie będą wymagały akcji regeneracja". Coś w tym jest. Po lecie mamy zrogowaciałe, a często wręcz popękane krawędzie stóp - efekt chodzenia w klapach, które tak kochamy w upalne dni  oraz częste pozostałości p obtarciach spowodowanych np. paskami sandałów. Zimą, gdy chodzimy w skarpetach, mamy świetną okazję, by przy okazji zregenerować skórę na stopach. Pamiętajmy o tym, że wszelkie zabiegi będą skuteczne tylko wtedy, gdy naskórek na stopach wcześniej zmiękczymy, wówczas umożliwimy wniknięcie składników regenerujących do głębszych warstw skóry. Przed nałożeniem kremu wykonajmy peeling. Stopy na pewno nam się odwdzięczą pięknym wyglądem na wiosnę.

Do pielęgnacji stóp mam niezawodny zestaw. Tak się składa, że wszystkie te produkty trafiły w moje ręce w boxach kosmetycznych. A oto i one:



Delia Cosmetics  Good Foot musujące kulki do kąpieli stóp. Kąpiel w ciepłej wodzie z dodatkiem musujących kuleczek doskonale oczyszcza skórę stóp, zmiękcza naskórek, odświeża oraz działa relaksująco na zmęczone stopy. W trakcie rozpuszczania się kulki delikatnie musują, zabarwiając wodę na miętowy kolor. Nadają wodzie delikatny aromat, czyniąc kąpiel wspaniałym, relaksującym doznaniem.
SheFoot peeling naturalny do stóp. Peeling z naturalnymi składnikami ścieralnymi (pestki oliwek, łupin orzecha włoskiego, łupin orzechów macadamia) zmiękcza i usuwa twardy naskórek, pozostawiając stopy gładkie i miękkie już po pierwszym zastosowaniu. Formuła dodatkowo wzbogacona o Panthenol i glicerynę aby zapewnić skórze pielęgnację i odżywianie.
Delia Cosmetics Good Foot krem do stóp regulator potliwości. Krem o działaniu regulującym nadmierną potliwość stóp. Obecny w kremie antyperspirant w połączeniu z aktywnym składnikiem olejku z drzewa herbacianego.skutecznie hamuje wydzielanie potu i nieprzyjemnego zapachu. Zawarta w kremie alantoina dodatkowo łagodzi podrażnienia naskórka oraz pobudza jego regenerację. Dzięki ekstraktom z dzikiej mięty wodnej, krem skutecznie odświeża oraz likwiduje przykry zapach, zapewniając długotrwałe uczucie świeżości.
Arimed Pharm Balsam do stóp i łydek regeneracja. Lekka emulsja o zapachu naturalnych olejków mięty, cytryny i eukaliptusa do intensywnej pielęgnacji stóp i łydek. Skutecznie nawilża, odświeża, zmiękcza i wygładza skórę. Redukuje suchość, szorstkość i zgrubienia. Zapobiega mikro-uszkodzeniom i przyspiesza ich regenerację. Pomaga w przywróceniu równowagi bakteryjnej i likwidacji nadmiernej potliwości, zapobiega objawom grzybicy stóp. Masaż stóp i łydek przy użyci balsamu, poprawia ukrwienie. Bogata formuła zawiera leczniczą solankę o unikatowej zawartości jodu i innych istotnych dla skóry minerałów. Solanka wraz z roślinnymi ekstraktami i naturalnymi olejkami tworzy swoisty kompleks bio-organo-mineralny.
Balsamy stosuję zamiennie i oba świetnie się sprawdzają.

A jak wygląda Wasza zimowa pielęgnacja stóp i dłoni?
💋
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze

Pora na trzecie zadanie w ramach wyzwania 'Piękna przed świętami'. Dzisiaj będzie o pielęgnacji włosów zimą.

Zimą, tak jak i latem, nie możemy zapominać o pielęgnacji włosów. Czapki, kaptury, ciepłe powietrze klimatyzowane, na pewno nie wpływają na ich kondycję pozytywnie. Dlatego też zimą, chyba nawet częściej niż latem, stosuję maski do włosów, które aplikuję przed myciem. Zamiennie królują aktualnie dwa produkty.


Naturalna regenerująca maska do włosów z awokado i migdałami Cosnature, która nadaje się do każdego rodzaju włosów, zwłaszcza do tych zniszczonych i farbowanych. Wzmacnia ich strukturę, zmniejsza podatność na łamanie się i odbudowuje przesuszone i zniszczone włosy. Zawiera masło z awokado, które wzmacnia osłabione i pozbawione blasku włosy. Olej arganowy, olej ze słodkich migdałów odbudowują zniszczone struktury oraz zapobiegają łamliwości, idealnie wygładzając pasma włosów. składniki nawilżające i zatrzymujące wilgoć sprawiają, że po zastosowaniu włosy odzyskują naturalny i piękny wygląd. Trzymam ok. 30 minut do godziny. Drugim produktem jest Intensywnie regenerująca maseczka do włosów L'biotica . Biovax Diamond. Jest to preparat zawierający najdroższy wśród klejnotów - diament, w połączeniu z bogactwem odżywczych i wzmacniających minerałów, zamkniętych w intensywnie regenerującej maseczce, która wzmacnia i intensywnie regeneruje włosy, nawilża i dodaje im energii. Mimo, że według zaleceń producenta należy ją stosować po umyciu włosów, ja robię to przed umyciem i efekty też są fajne. Trzymam ok. 30 minut do godziny.

Po spłukaniu maseczki przychodzi pora na mycie włosów. Tutaj wciąż szukam swojego ulubieńca, dlatego stosuję różne szampony, w zależności od potrzeb.


Szampon wzmacniający do włosów osłabionych i wypadających Radical. Wyjątkowo skuteczny i bardzo dobrze tolerowany przez skórę głowy szampon do częstego mycia włosów osłabionych i wypadających. Specjalnie opracowana, bogata receptura (ekstrakt ze skrzypu polnego, prowitamina B5, lnulina z cykorii) wyraźnie wzmacnia włosy oraz hamuje ich wypadanie. Nie do końca jednak lubię się z tym szamponem, bo przy dłuższym stosowaniu czuję, że wysusza mi włosy, mimo stosowania masek i odżywek i wówczas mam problemy z ich rozczesaniem. Jednak od czasu do czasu lubię go użyć. Szampon do włosów zniszczonych przez zabiegi chemiczne i uszkodzenia mechaniczne Syoss SalonPlex, który został przygotowany specjalnie dla włosów uszkodzonych przez farbowanie, prostowanie i zabiegi stylizacyjne. Odbudowuje miliony zerwanych wiązań we włosach, wypełnia je od środka, a także zamyka i chroni włókno włosa od zewnątrz przy regularnym stosowaniu. Z przedstawionych tutaj szamponów tym najbardziej się polubiły moje włosy. Mleczny szampon Nivea Hair Milk, który jest szamponem pielęgnującym stworzonym specjalnie by regenerować włosy o normalnej strukturze bez obciążania. Sprawia, że włosy są lśniące i sprężyste, choć jak dla mnie, to trochę za bardzo obciąża włosy. Szampon do włosów Argan Smooth Creightons wzbogacony w bogate przeciwutleniacze, marokański olej arganowy, który głęboko nawilża i odżywia włosy nadając im jedwabistą miękkość i połysk. Zawiera proteiny jedwabiu, dzięki którym włosy są silnie nawilżone i zdrowe każdego dnia. Odpowiedni dla każdego rodzaju włosów. Super sprawdza się w połączeniu z kolagenową odżywką Wax. Co mi się w nim nie podoba, to opakowanie, ponieważ nie lubię szamponów w tubkach.

Gdy używam masek przed myciem włosów, to później już odżywki nie nakładam, jednak gdy zachodzi potrzeba użycia to mam dwie, które lubię.


Wspomniana już wcześniej Kolagenowa odżywka do włosów zniszczonych cienkich bez objętości Wax, która nawilża włosy i skórę głowy, wygładza włosy, nadaje im połysk i objętość bez obciążenia. Łagodzi podrażnienia skóry głowy, reguluje wydzielanie sebum, pobudza mieszki włosowe. Przedłuża świeżość włosów, nie przetłuszczają się u nasady tak szybko. Odżywka ochronna włosy farbowane Loreal Elseve, która utrwala kolor dzięki formule z Eliksirem Utrwalającym Kolor chroni włókno włosa i pomaga zatrzymać barwniki, aby zwiększyć trwałość koloru. Formuła z Filtrami uva\uvb działa jak ekran ochronny przeciw promieniowaniu słonecznemu, chroni włosy przed utratą koloru i zmianą jego tonu. Formuła pielęgnacyjna wzbogacona Koncentratem Odżywczym intensywnie odżywia nadając włosom jedwabistą gładkość, aby lepiej odbijał światło.


Moim ostatnim odkryciem jest produkt, którego używam 2 razy w tygodniu Aktywny peeling z węglem i pestkami moreli do włosów i skóry głowy Marion, który skutecznie usuwa zanieczyszczenia i nadmiar zrogowaciałego naskórka. Odblokowuje ujścia mieszków włosowych i przywraca skórze fizjologiczną równowagę. Dogłębnie oczyszcza skórę głowy (sebum, produkty do stylizacji włosów), zmniejszając tendencję do przetłuszczania się włosów. Wzbogacony o glinkę wulkaniczną oraz kaolin o właściwościach absorpcyjnych (wchłaniają zanieczyszczenia i substancje toksyczne), stymulujących funkcje obronne skóry. Jeżeli ktoś boryka się ze swędzeniem skóry głowy po myciu włosów, to serdecznie polecam ten produkt.


Ostatnim produktem w mojej zimowej pielęgnacji włosów jest Odżywka dwufazowa z olejkiem arganowym Joanna, którą poleciła mi kilka lat temu moja fryzjerka do rozczesywania włosów. Jestem jej wierna od pierwszego użycia i nie znalazłam lepszej następczyni.

Muszę zaznaczyć, że jestem chyba jedną z niewielu osób, które nie szczotkują włosów. Moje włosy jest w stanie okiełznać, bez nadmiernego wyrwania włosów, jedynie grzebień z szeroko rozstawionymi zębami i takiego też od wielu lat używam.

Gdy już włosy na święta wypielęgnujemy, trzeba pomyśleć o jakiejś fryzurze, aby przy wigilijnym stole prezentować się zacnie. Ja mam włosy dość długie (do połowy pleców) i rozpuszczone bardzo mi przeszkadzają, zwłaszcza w jedzeniu, więc postawię na jakieś szybkie i proste upięcie lub po prostu koński ogon, w którym się czuję najlepiej.

www.google.pl

www.google.pl

💋






Share
Tweet
Pin
Share
2 komentarze

Witajcie!

Przyszła pora na drugie zadanie w ramach wyzwanie 'Piękna przed świętami'. Dzisiaj poruszymy temat, równie ważny jak poprzednio, o pielęgnacji ciała zimą.

Moją zimową pielęgnację można podzielić na 3 etapy:

1. Peeling
2. Mycie
3. Nawilżanie

1. Peeling


Jak zapewne wiecie, bez dobrego peelingu pozostałe kosmetyki trudniej się wchłaniają w naszą skórę. Dotyczy to nie tylko twarzy, ale również reszty ciała. Dlatego w mojej pielęgnacji nie może zabraknąć peelingów. Aktualnie używam dwóch produktów: wyszczuplający peeling do ciała z filtrem ze śluzu ślimaka  Vis Plantis, który posiada kremową konsystencję delikatnie ściera martwy naskórek, jednocześnie dobrze nawilża. Już po pierwszym użyciu skóra jest oczyszczona, gotowa na przyjęcie substancji aktywnych i skutecznie z nich korzysta. Jest satynowo gładka, świeża, miękka i rozświetlona. Efektu wyszczuplenia nie zauważyłam, ale też nie stosuję go regularnie, co może być tego powodem. Drugim produktem jest peeling do ciała LAB 5033. Dzięki minerałom z morza martwego redukuje wszelkie podrażnienia i koi skórę, a zawarta w peelingu witamina C nadaje blasku i rozjaśnia. Ten peeling jest nieco grubszy od tego z Vis Plantis i mniej kremowy. Jednak obu bardzo lubię używać.

Jednak co w sytuacji, gdy nie mamy akurat peelingu, a chcielibyśmy go wykonać? Wystarczy zaopatrzy się w rękawiczki do peelingu (moje są akurat z Rossmanna, ale w każdej drogerii są dostępne) i wystarczy wtedy zwykły żel/płyn do kąpieli.

2. Mycie


Pielęgnacja to też oczywiście żele pod prysznic/płyny do kąpieli. Tych produktów zużywam w bardzo dużych ilościach, różnych marek. Aktualnie w mojej pielęgnacji są żele pod prysznic z Isany, a wśród nich żel z ekstraktem z plumerii oraz limitowana edycja Vintage fashion. Oba żele są przyjemne w użyciu, pomagają utrzymać prawidłowe nawilżenie skóry, chroniąc przed jej wysuszeniem. Ten różowy zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu zapachem. Trzecim produktem do mycia, który aktualnie jest w moim asortymencie, to płyn do kąpieli Avon Bubble Gum. Chyba najbardziej ten produkt lubię z tych trzech, ze względu na jego kremową konsystencję, którą moja skóra zimą bardziej lubi niż latem. Ma cudowny zapach (zapach dzieciństwa), skóra po użyciu jest delikatna i miękka w dotyku.

3. Nawilżenie


Przechodzimy do trzeciego i jednocześnie najważniejszego punktu pielęgnacji, czyli nawilżania. Aktualnie używam do tego następujących produktów: Naturalny odżywczy balsam do ciała z olejkiem z dzikiej róży Cosnature, który odżywia i nawilża, sprawia, że skóra staje się zauważalnie gładsza, świetnie się wchłania nie pozostawiając uczucia tłustej skóry. Nie do końca odpowiada mi jego zapach, który bardziej przypomina mi migdałowy olejek do ciasta niż zapach dzikiej róży. Drugim balsamem w mojej aktualnej pielęgnacji jest Kremowy balsam do ciała i rąk Kueshi, który pozostawia skórę miękką, gładką i cudownie pachnącą, szybko się wchłania. Połączenie aloesu i naturalnych olejków działa w głębokich warstwach skóry i utrzymuje nawilżenie przez kilka godzin.


Ciało zimą nie musi być wcale skazane na bladość. W sytuacjach, gdy potrzebuję odsłonić nieco ciała, na jakieś większe wyjście (typu Sylwester), z pomocą przychodzi mi odkrycie tegorocznych wakacji, czyli Brązująca mgiełka olejkowa dou-formuła z bursztynem Lirene. Bardzo fajny produkt, który nie wysusza skóry, a wręcz lekko ją nawilża. Dzięki dwufazowej formule mgiełki równomiernie się rozprowadza i błyskawicznie wchłania, pozostawiając subtelny i piękny zapach na skórze. Zapewnia efekt idealnie opalonej skóry, bez smug i przebarwień już po kilku godzinach, można stopniować efekt opalenizny. Super produkt, gdy potrzebujemy szybkiej, subtelnej i zdrowej opalenizny.

A jak wygląda Wasza zimowa pielęgnacja ciała? Jest w niej coś szczególnego?
💋
Share
Tweet
Pin
Share
2 komentarze

Witajcie!

Postanowiłam podjąć wyzwanie urodowe Trusted Cosmetics, o którym możecie przeczytać tutaj. Mam nadzieję że zdążę nadrobić wszystkie jego punkty, a jeżeli nie, to postaram się ich rozwinąć jak najwięcej. Jako pierwszy punkt idzie na tapetę zimowa pielęgnacja twarzy i ust. Zima zaczyna nas lekko straszyć, więc temat jak najbardziej na czasie.

Zimą w pielęgnacji twarzy stawiam na oczyszczenie, nawilżenie i filtry. W okresie tym jesteśmy wystawiani na wpływ niekorzystnych czynników zewnętrznych, takich jak: mróz, wiatr czy ogrzewane powietrze. Niestety na te czynniki nie mamy większego wpływu, możemy jedynie naszą twarz w jakiś sposób na nie przygotować.


Na co dzień, gdy nie ma większych mrozów, bądź zostaję w domu, stosuję zwykły krem na dzień, aktualnie jest to krem Naobay. Unikalna kompozycja bogata w organiczne składniki odżywcze o intensywnym działaniu nawilżającym. Krem głęboko odżywia skórę, jednocześnie poprawiając jej elastyczność i zapewniając intensywne nawilżenie przez cały dzień. Krem jest pełen niezbędnych kwasów tłuszczowych występujących w olejach pochodzących z upraw ekologicznych, takich jak olej awokado, oliwa z oliwek, które działają przeciwzmarszczkowo.

W sytuacjach, nazwijmy to ekstremalnych (duży mróz, silny wiatr, śnieg) w ruch idzie ekstremalny krem dla sportowców marki Farmona, który posiada SPF50. Zawiera on bogactwo składników aktywnych AntiFrost System, alantoinę, witaminę E, d-pantenol, lanolinę i filtry UV, które skutecznie zabezpieczają skórę przed silnym mrozem, zimnym wiatrem, gwałtownymi zmianami temperatury oraz tworzą wysoką ochronę przed szkodliwym działanie promieniowania słonecznego.Krem tworzy na powierzchni skóry niewidoczną barierę ochronną, która zabezpiecza przed odmrożeniem i szkodliwym działaniem promieni UV. Delikatnie natłuszcza, odżywia i regeneruje skórę oraz łagodzi podrażnienia i mikrouszkodzenia.


W wieczornej pielęgnacji również stawiam na nawilżenie. Obecnie używam kremu na noc Skin Drench, który koi, wzmacnia i zapewnia skórze odpowiedni poziom nawilżenia. Dzięki zawartości witaminy E oraz kiełkom pieprzycy siewnej stanowi doskonałą ochronę przed wolnymi rodnikami.

Co drugi dzień, pod krem nakładam nawilżające serum do twarzy Sofora Japońska Natura EsTonica Bio. Ekstrakt z sofory japońskiej sprawia, że skóra jest elastyczna i miękka. Bio ekstrakt z lotosu tonizuje i poprawia cerę. Specjalny kompleks składników aktywnych nawilża skórę i utrzymuje młody wygląd.

Nawilżenie nie miałoby sensu bez peelingów co jakiś czas. Staram się je robić 2 razy w tygodniu. Używam do tego dwóch produktów, w zależności od potrzeb cery: peelingu enzymatycznego z morską algą Lirene oraz normalizującego peelingu do twarzy z ekstraktem z szałwii i spiruliną. Peeling enzymatyczny delikatnie złuszcza bez konieczności tarcia i związanego z nim ryzyka podrażnień, usuwa martwy naskórek i wygładza, nawilża i przywraca komfort skórze. Dodatkowo pięknie pachnie (uwielbiam zapach alg morskich w kosmetykach).
Normalizujący peeling zdecydowanie bardziej przypomina swoją konsystencją peeling, jednak wciąż jest delikatny, ale skutecznie złuszcza martwy naskórek. Zawiera ekstrakt z szałwii o właściwościach oczyszczających i detoksykujących oraz silnie odświeżający olejek miętowy. Regularne stosowanie zmniejsza wydzielanie sebum, przyspiesza regenerację zmian skórnych i wyraźnie poprawia koloryt oraz kondycję skóry.


Zimą w ruch idą także maseczki. Oj przeróżnego rodzaju. Co widać na poniższym zdjęciu. Są wśród nich maseczki nawilżające, jak i oczyszczające.

Nie możemy zapomnieć także o pielęgnacji zimą ust, bo przecież usta to jedna z wizytówek kobiety i każda z nas chce je mieć jak najlepiej zadbane.


Używam kilku produktów do ust, jednak moim faworytem w tej dziedzinie jest Carmex (przez jednych ukochany, przez drugich znienawidzony). W domu używam wersji w słoiczku, którą swoją drogą najbardziej lubię, ale do torebki mam też jego wersję w sztyfcie. Poza tym w zbiorach znajduje się: balsam do ust Fresh&Natural z którym moje usta jednak raczej nie nawiążą dłuższej znajomości, pomadka nawilżająca Enilome to u mnie nowość, słynna pomadka w rumiankiem bio Alterra, która również jest u mnie nowością, bo trafić na nią w Rossmannie to cud.

Dodatkowo, w miarę potrzeb, ale też nie za często, w ruch idzie peeling do ust Bell. Bardzo fajny produkt, robi co ma robić. Potrzebujesz peelingu do ust a nie masz go w domu? Nic straconego. Wystarczy odrobina cukru oraz miodu lub oliwy i peeling gotowy. Można również dodać ekstrakt zapachowy (ja w tej roli uwielbiam cynamon).

Zimą, by dodatkowo nie narażać ust na wysuszenie, staram się jak najmniej używać matowych pomadek, na rzecz tych nawilżających. Krótsza trwałość, jednak usta się odwdzięczają.

A jak wygląda Wasza pielęgnacja twarzy i ust zimą? Różni się czymś od tej letniej?
💋
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze
Older Posts

Aga

About Me

Witaj na moim blogu.Rozgość się.

Tutaj jestem!

  • Facebook
  • Instagram

Obserwatorzy

Facebook

Kategorie

beauty haul lifestyle pielęgnacja beautybox blogmas openbox recenzje inspiracje inne diy SHINYBOX LIFERIA manicure paznokcie U.R.O.K bujo denko CUDNYBOX MUR Bielenda Golden Rose Try Me AA Deborah Milano Fresh&Natural Jadwiga JoyBox Miss Sporty TrustedCosmetics aliexpress dzień babci i dziadka green pharmacy hybrydy jedną marką rossmann top10 tradycyjne lakiery ulubieńcy ślubnie

Popularne posty

  • I LOVE BOX || Premium Box || Styczeń 2020
  • Kosmetyczny (i ubraniowy) haul zakupowy #9 》Nowości w mojej kosmetyczce (i szafie) || Sierpień 17'
  • I LOVE BOX || Standard Box || Listopad 2019

Archiwum

  • ▼  2020 (6)
    • lutego (2)
    • stycznia (4)
  • ►  2019 (11)
    • grudnia (8)
    • lutego (1)
    • stycznia (2)
  • ►  2018 (35)
    • grudnia (5)
    • listopada (2)
    • października (1)
    • września (3)
    • sierpnia (4)
    • lipca (3)
    • maja (1)
    • kwietnia (2)
    • marca (4)
    • lutego (3)
    • stycznia (7)
  • ►  2017 (69)
    • grudnia (19)
    • listopada (2)
    • października (3)
    • września (2)
    • sierpnia (5)
    • lipca (6)
    • czerwca (6)
    • maja (6)
    • kwietnia (3)
    • marca (4)
    • lutego (6)
    • stycznia (7)
  • ►  2016 (22)
    • grudnia (17)
    • listopada (4)
    • września (1)

Wyzwanie 2019

Wyzwanie 2019

Uczestniczę

Uczestniczę
Facebook Instagram Google+
OBSERWUJ @INSTAGRAM

Created with by ThemeXpose