Zużyłam ~ Oceniam || Denko #3

by - 18 stycznia


Nazbierało mi się znowu trochę pustych opakowań, czas zatem na kolejne denko na blogu. Mam wrażenie, że nie jest to wszystko, parę rzeczy wylądowało chyba w koszu, ale i tak jest co pokazać. Przygotujcie się na długi post, bo ostatnie denko było w lipcu, także ten..Kubek w rękę i zapraszam do lektury.

Na pierwszy ogień idą żele pod prysznic. Ostały mi się opakowania tylko z dwóch, a było ich dużo więcej.


Żel po prysznic Isana young Vintage fashion edycja limitowana

Przyjemnie mi się go używało. Ładnie pachniał, nie wysuszał skóry. Mogłabym go ponownie kupić, gdyby się jeszcze pojawił w Rossmannie.

Żel pod prysznic z ekstraktem z plumerii

Równie przyjemny w użyciu jak wspomniany wyżej, jednak zapach nie urzekł mnie na tyle, by kupic go ponownie.

Antyperspirant Nivea dry comfort

Używam odkąd się pojawiła ta wersja. Bardzo lubię, przyjemnie pachnie, nie podrażnia (nakładany nawet po goleniu). Ostatnio zdradziłam go dla innego produktu tego typu, jednak nie oznacza to, że ten nie wróci na moją półkę w łazience.

Antyperspirant LadySpeedStick  fresh 24h protection wersja żelowa

Swego czasu miałam wersję tą w sztyfcie, jednak nie przypadła mi do gustu taka sucha formuła antyperspirantu. Gdy skończyła mi się moja ulubiona Nivea, postanowiłam wypróbować wersję żelową i to był strzał w dziesiątkę! Zapach-bomba, bardzo długo utrzymuje się na skórze, nie podrażnia, niweluje w pewnym stopniu pocenie. Jednak trzeba uważać, bo nie wszystkie wersje są tak samo dobre. Kupiłam inny zapach i totalna porażka. Ale do tego wrócę na pewno.


Płyn do płukania ust Listerine Zero

Zużywam tego dosłownie litrami, więc nie dziwi, że znowu pojawia się w denku. Jest to mój ulubiony płyn do płukania i jego zamiennika nie udało mi się jeszcze znaleźć.

Suchy szampon Batiste heavenly volume

Pierwszym suchym szamponem, z którym miałam styczność z tej firmy, była wersja wiśniowa. Przypadła mi do gustu bardzo. Ta niestety już nie była taka fajna. Obciążała nieco włosy, wręcz je sklejając, gdy zbyt dużo się go użyło. Nie psikałam go na włosy z taką przyjemnością, jak poprzednią wersję.

BeBeauty zmywacz lakieru hybrydowego ultra strong

Przyznam szczerze, że kupiłam ten zmywacz z ciekawości, bo polecali go na grupie paznokciowej. Do zdejmowania hybryd używałam początkowo acetonu, który bardzo mi pogorszył stan płytki paznokci, później frezarki. Muszę przyznać, że ten zmywacz radził sobie lepiej ze zdejmowaniem hybryd niż aceton. Używając go, nie zauważyłam, żeby płytka się niszczyła, a i nie wysuszał tak okolic paznokci jak aceton. Kupiłam nową buteleczkę - zmieniło się opakowanie, mam nadzieję, że zawartość pozostała bez zmian.

Bawełniane chusteczki kosmetyczne do pielęgnacji twarzy Tami

Odkrycie 2017 roku. Odkąd je odkryłam przestałam używać ręczników papierowych do wycierania twarzy. Tylko one idą w ruch. Jest to już niezliczone pudełko.


MincerPharma Vitamins Philosophy wzmacniające serum do dłoni i paznokci

Moje odkrycie 2017 roku. Pięknie pachnie, mega szybko się wchłania. Odkąd go używałam, nie miałam w ogóle problemu s suchymi skórkami w okół paznokci, co u mnie zawsze było zgrozą. Na pewno jeszcze trafi w moje ręce.

Receptura Babuszki Agafii tradycyjny syberyjski szampon przeciw wypadaniu włosów

Niestety szampon ten dostał u mnie miano bubla 2017 roku. Używało się go bardzo przyjemnie, włosów podczas mycia wypadało mniej niż wcześniej. Niestety dostałam przy dłuższym jego stosowaniu takiego łupieżu, że nie mogłam tego ogarnąć.

Zużyło mi się w ostatnim czasie trochę kremów.


Krem do twarzy Pose Spa Herbal Face Cream

Trafił do mnie w pudełku Liferia. Przyznam, że miałam wobec niego duże wymagania, w końcu to krem za ponad stówę. Miał koić, równoważyć oraz relaksować skórę niczym sesja w SPA, dzięki algom, aloesowi i zielonej herbacie. Krzywdy nie zrobił, ale szału też nie. Do tego, jak dla mnie,  śmierdział sfermentowanym piwem, gdy się go nakładało na twarz. Jak dla mnie, nie wart swojej ceny.

Tlenowy krem-żel  na dzień O2Skin

Trafił do mnie z pudełkiem Urok. Posiadał lekką żelową konsystencję, przyjemnie nawilżał i uelastyczniał skórę, nadawał się pod makijaż. Lubiłam go używać. 

Krem regenerujący kojący podrażnienia AA Help+

Jeden z moich ulubionych kremów na noc. Ulubieniec w 2016 roku, a i w 2017 chętnie po niego sięgałam, zużywając nie jedno opakowanie. Cudownie wycisza skórę przez noc, niweluje zaczerwienienia, po jakichś nieprzewidzianych 'przyjaciołach'. Na pewno do niego będę wracać.

Krem na noc Skin Drench

Trafił do mnie w pudełku Liferia. Przyjemnie mi się go używało. Koił podrażnienia, nawilżał, dogadywał się z serami. Jego minus to cena: ponad 120zł. Gdybym miała wybrać czy ten czy AA, to jednak wybieram ten z AA, bo za jeden Skin Drench mogę mieć 3 a nawet 4 kremy AA, a działanie mają bardzo podobne.

Zimowy krem do twarzy -20 Protect Farmona

Trafił do mnie w ShinyBoxie. Przeznaczony do każdego rodzaju skóry, szczególnie wrażliwej i naczynkowej. Niby tłusta, ale jednocześnie lekka formuła, która szybko się wchłania. Przyjemnie było go używać podczas mrozów.

Bioderma Sensibo Eye kremowy żel pod oczy

Krem jest delikatny, nie podrażnia, dość wydajny. Spokojnie można nakładać pod makijaż. Jakichś spektakularnych efektów nie zauważyłam podczas stosowania, ale też nowe zmarszczki się nie pojawiły. 

Podwójny program liftingujący okolice oczu Anew Avon

Produkt nieco inny niż standardowe kremy pod oczy. Mamy tutaj krem pod oczy oraz żel na powiekę. Szybko się wchłania, nie podrażnia, nadaje się pod makijaż, jednak trzeba uważać aby nie przesadzić, bo wtedy mogą się kosmetyki rolować. Minusem jest słoiczek, z którego ciężko wydobyć produkt mając długie paznokcie. Bardzo wydajny.

Było też trochę produktów do demakijażu.


Płyn micelarny Selfie Project

Niby dobrze mi się go używało, ale jednak nie do końca byłam z niego zadowolona. Bardziej tak zużyłam go, żeby zużyć, niż z przyjemności. Produkt ten, według tego o czym informuje nas producent na opakowaniu, jest dla skóry młodej. Widocznie moja cera po 30-tce jest już dla niego za stara.

Płyn micelarny Biolaven

Ten produkt to dla mnie jedna z większych zagadek. Przez wielu zachwalany, na mnie nie zrobił większego wrażenia. Najbardziej drażnił mnie jego zapach. Jak dla mnie podczas aplikacji na twarz śmierdział domestosem. Tak domestosem, co nie zachęcało do jego używania. Dopiero po jakimś czasie wyczuwalna zaczęła być mięta z winogronem. Przemęczyłam się z nim do końca, ale ponownie nie kupię.

Woda różana Bielenda

Najczęściej używałam ją do zmycia maseczek i w tej roli spisywała się bardzo fajnie. Trochę mi przeszkadzał długotrwale utrzymujący się na twarzy zapach różany (babciny, jak to nazywa mój mąż), ale jakoś to przebolałam.

Woda micelarna Allverne

Kolejne odkrycie 2017 roku zdenkowane. Bardzo się polubiłam z tym produktem. Łatwo zmywa makijaż, nie podrażniając przy tym skóry. Przyznam bez bicia, że trochę produktu zmarnowałam, bo spadł mi w łazience na podłogę i wylała się jego część, nad czym bardzo ubolewałam. Ale mam zrobiony zapas mniejszych opakowań. Martwi mnie tylko jedna rzecz, nie widzę tej dużej butli już w Hebe, a małe były ostatnio na wyprzedaży. Będę musiała polować na nią w sieci.

Różany tonik do twarzy Evree

Kultowy, wszystkim znany produkt. Ja go miałam jeszcze w starym opakowaniu. Na początku nie mogłam się zbytnio do niego przekonać, używając go najczęściej jako mgiełkę wykańczającą makijaż, w roli której sprawdza się świetnie. Gdy pokończyły mi się inne toniki, zaczęłam go używać w tej właśnie roli i z czasem polubiłam go bardzo. Tutaj zapach jest mniej drażniący niż wody różanej z Bielendy. Jakaś inna odmiana zapachu różanego się ulatnia z niego, dużo przyjemniejsza.


De-makijaż dwufazowy płyn do demakijażu oczu Ziaja

Chyba najbardziej znany płyn dwufazowy Ziaji, a także dość lubiany sądząc po recenzjach w internecie. Mnie ten produkt nie urzekł, szczypał mnie w oczy. Przy usuwaniu wodoodpornego makijażu musiałam się nieźle namachać, by go zmyć. Nie polubiliśmy się.

Liście zielonej oliwki oliwkowy płyn dwufazowy do demakijażu oczu i ust Ziaja

Młodszy brat wspomnianego wyżej płynu dwufazowego. Jak dla mnie dużo lepszy, choć nie idealny. Wzmocnienia rzęs, które obiecuje nam producent, nie zauważyłam. Z wodoodpornym makijażem radzi sobie lepiej niż poprzednik, ale też nie schodzi on po jednym przetarciu wacika.

Żel do demakijażu oczu Tołpa Dermo Face Physio

Trafił do mnie w pudełku Liferia. Zupełnie inna konsystencja, przez to że żelowa, pozostawia nieco tłustej warstwy w okół oczu, ale ta szybko się wchłania i tak jakby nieco nawilżała te okolice. Niestety przez tą konsystencję nieco rozmazuje makijaż, co jest minusem. Ogólnie jednak przyzwoity produkt.

Demakijaż łągodny płyn do oczu i ust L'oreal Paris

Z całej czwórki zdecydowanie najlepszy produkt. Najprzyjemniej, najdelikatniej i najszybciej zmywa makijaż, nie podrażniając przy tym oczu. I z wodoodpornym sobie radzi bardzo przyzwoicie.


Pasta do mycia twarzy Fresh&Natural

Produkt, którego konsystencja była zupełną nowością u mnie do mycia twarzy. Zwykle były to pianki bądź żele. Stosowało mi się ją bardzo przyjemnie, bez problemu domywała twarz, jednak przez to, że jej okres ważności do zużycia to 3 miesiące od otwarcia, nie udało mi się jej zużyć do samego końca. nie wiesz kiedy mija 3 miesiące? Poznasz po zapachu. Myślę, że kiedyś do niej wrócę, ale chcę przetestować jeszcze inne formy takich produktów, m.in. balsam Czarszki i olejki do demakijażu.

Nie zabrakło również innych produktów pielęgnacyjnych.


Rewitalizujący tonik do twarzy Kueshi

Trafił do mnie z ShinyBoxem. Dość szybko mnie do siebie przekonał. W kontakcie z twarzą pozostawia taką jakby żelową warstwę, która szybko się wchłania, pozostawiając skórę przyjemnie miękką w dotyku. Drażniący może być zapach, który był dość intensywny i długo się utrzymywał na skórze, jednak z czasem się do niego przyzwyczaiłam.

Polska papka do cery trądzikowej Jadwiga [RECENZJA]

Produkt ten też trafił do mnie z ShinyBoxem i stał się odkryciem 2017 roku. Jest to mój niezbędnik na gorsze dni mojej cery. Szybko łagodzi wszelkie podrażnienia i zmniejsza nieprzyjaciół przez noc.

Balsam do ust Carmex

Mój ulubiony balsam do ust. Na promocjach Rossmannowych zawsze robię jego zapasy. Mam inne produkty do ust, ale Carmexa zużywam najwięcej i nie może go zabraknąć na mojej toaletce.


Super Power Mezo Serum aktywne serum nawilżające Bielenda

Produktu przyjemnie się używało. Szybko się wchłaniał, współgrał z kremami, skóra była przyjemnie miękka w dotyku po nim, jakaś taka jakby bardziej napięta. Całkiem fajnie się zgrał z moją mieszaną cerą.

Super Power Mezo Serum aktywne serum korygujące Bielenda

Do tego produktu robiłam kilka podejść. Początkowo nie byłam nim zachwycona, robiłam przerwy w jego stosowaniu. Ale w końcu się zawzięłam i zaczęłam stosować go regularnie. I okazało się to strzałem w dziesiątkę! Zauważalnie zmniejszyły mi się pory, skóra mniej się świeci. Świetnie sprawdza się pod minerały. Stosuję go 4 razy w tygodniu, najczęściej nie nakładam już na niego kremu. Kupiłam już kolejne opakowanie, więc o czymś to świadczy.

Argan Face Oil uszlachetniony olejek arganowy + kwas hialuronowy Bielenda

Coś Bielenda opanowała moją pielęgnację. Olejek to był pierwszy z tych trzech wspomnianych  produktów. Mimo mieszanej cery spróbowałam go używać na noc do nawilżenia skóry. Byłam z niego zadowolona, przestałam mieć problemy z suchymi policzkami. Krzywdy mi nie zrobił, jednak robiłam częste przerwy w jego stosowaniu, bojąc się zapchania skóry.

Zdenkowałam również coś z kolorówki. Szok.


Perfect Beauty by Ados Mascara Zoom Lash Extreme Black

Tusz posiada silikonową szczoteczkę, czyli taką, jakie lubię w tuszach najbardziej, lekko zwężana na końcu. Lubiłam ten tusz. Może nie tworzył na rzęsach efektu wachlarza sztucznych rzęs, jednak przyjemnie je rozdzielał, lekko wydłużał, nie sklejał i pozostawał na swoim miejscu przez cały dzień. Na co dzień był ok.

Mascara 4D Smart Girls  Get More

Kolejny tusz z silikonowa szczoteczką. Kosztował grosze, a zrobił na mnie na prawdę dobre wrażenie. Bardzo lubiłam go używać. Rzęsy były po nim naturalnie podkreślone, lekko wydłużone, pogrubione i ładnie rozczesane.

Mascara pogrubiająca, stymulująca wzrost rzęs Growing Lashes Wibo

I znowu tusz z silikonową szczoteczką., ale ten nieco specyficzny: krótka, trochę jakby kwadratowa końcówka. Efektu wow nie robił, dość szybko wysechł i zaczął się kruszyć na rzęsach, nie zauważyłam również obiecanego przez producenta wzrostu rzęs. Ale ma jeden plus, który przemawia za jego ponownym zakupem: najlepszy jaki dotąd miałam tusz do podkreślania dolnych rzęs i na nich lądował najczęściej.

Sparkling Star Mascara P2

Tusz z tradycyjną szczoteczką, ale nie przesadzonej wielkości. Niestety jak dla mnie ten tusz nie robił nic! Tyle tylko, że po prostu był na rzęsach. ani ich nie wydłużał, ani nie pogrubiał, ani też za specjalnie nie przyciemniał. Nie polubiliśmy się.

Podkład kryjący HD Liquid Coverage Foundation 010

Dawno już nie zdenkowałam podkładu. To świadczy o tym, że był on przeze mnie dość mocno eksploatowany. Produkt o którym było głośno w internetach. Jedni kochają, inni nienawidzą. Ja jestem tą osobą, która jest tak trochę po środku. Pierwszy kontakt z nim był super: żaden podkład nie wyglądał tak dobrze na mojej twarzy jak on (nawet mój mąż zwrócił uwagę, że dobrze wyglądam po całym dniu i się nie świecę). Przy dłuższym stosowaniu coraz gorzej prezentował się na twarzy, a i moja cera zaczęła gorzej wyglądać. Mam drugie jego opakowanie, ale używam go już tylko raz na jakiś czas, więc nie zdenkuje tak szybko jak to.

Uf, dobrnęliśmy do końca. Nazbierało się tego trochę. Zdecydowanie częściej muszę publikować denko, np. gdy uzbiera się już 10 produktów,  bo mi tylko te puste opakowania miejsce zajmują w łazience. Oczywiście w między czasie przewinęła się też tona płatków kosmetycznych i tego typu rzeczy, ale szkoda o nich nawet wspominać, bo wtedy ten post by nie miał końca.

Znacie któryś z produktów, który znalazł się w denku? A może wy ostatnio zużyliście jakiś fajny produkt? Wspomnijcie o nim w komentarzu, chętnie poznam coś nowego.
💋

You May Also Like

22 komentarze

  1. Znam kilka produktów :) np. Krem O2Skin - świetnie się u mnie sprawdził
    Natomiast już wiem, że raczej nie będę używała produktów Biolaven - nie pasuje mi zapach lawendy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też Biolaven nie urzekł, ale i Vianek fioletową wersją mi nie odpowiada.

      Usuń
  2. Zmywacz z Biedronki to hit także u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hitowy produkt. Oby go nie pogorszyli wraz ze zmianą opakowania.

      Usuń
  3. Imponujące denko! Bawełniane ręczniczki Tami są rewelacyjne! Ja przede wszystkim stosuję je do usuwania trudnych do zmycia czarnych masek. W kilka sekund mamy problem z głowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No uzbierało się tego trochę;) Oj tak, Tami wymiatają.

      Usuń
  4. Bardzo lubię się z tym podkładem, Pewnie do niego jeszcze kiedys wróce

    OdpowiedzUsuń
  5. Po żele z Isany regularnie sięgam, tanie to, a pachnie ładnie i przyjemnie się ich używa. Krem z Pose miałam w innej wersji, ale też mnie nie zachwycił, taki zwyklak, mój przynajmniej nie śmierdział :D Skin Drench właśnie używam, ale sama nie wiem, co o nim sądzić, bo mam wrażenie, że dla mnie jest zbyt treściwy. Płyn Biolaven lubię, ale zapach też mnie nie urzekł (chociaż domestosu nie czułam). A to Super Power Mezo Serum też mnie nie zachwyca, ale właśnie stosuję nieregularnie, więc może jak się zawezmę jak Ty, to zmienię zdanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to z tymi zapachami czasem szaleję, ale co poradzę, jak takie skojarzenia miewam. Z serum to właśnie zauważyłam, że trzeba regularnie. Wybrać konkretne dni i stosować. Ciekawe czy zmienisz o nim zdanie.

      Usuń
  6. Sporo tego :D Żele z Isany to klasyka, ja za nimi średnio przepadam. Zielone serum z bielendy jest idealne na zimę, choć to prawda - na efekty trzeba cierpliwie poczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uzbierało się:) Nie ma chyba produktu, który działa cuda od pierwszego użycia. Żele Isany-klasyka, a ja z tą klasyką dopiero pierwsze spotkanie miałam:)

      Usuń
  7. Uwielbiam ten zmywacz do hybrydy :) Jest naprawdę genialny i nie wysusza skórek tak jak tradycyjny aceton :)

    OdpowiedzUsuń
  8. pokaźne denko, myślałam, że nie dobrnę do końca ;)
    u mnie dwufazowy płyn micelarny do demakijażu niestety się nie sprawdził, oczy piekły niemiłosiernie, za to woda różana z Bielendy, tonik różany Evree i żele z Isany to moi sprawdzeni faworyci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jednak dobrnęłaś:)
      Co u jednych się sprawdza, u innych nie. Ale mamy tyle różnorodnych produktów, że każdy ma szansę znaleźć coś dla siebie. I to jest fajne:)

      Usuń
  9. Rzeczywiście olbrzymie denko. Parę produktów znam. Serum korygujące z Bielendy uwielbiam! Za to papka Jadwiga nie zrobiła na mnie pozytywnego wrażenia. Kompletnie u mnie nie działa, najzwyklejsza maść cynkowa spisuje się o wiele lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serum jest świetne! O widzisz, u mnie odwrotnie: papka robi dużo więcej od maści cynkowej. Jednak co cera, to inne wymagania.

      Usuń
  10. Mega denko :D Lubię żele Isany, również miałam kilka innych produktów :) A różany tonik z Evree znalazł się u mnie w ulubieńcach roku :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uzbierało się. Tonik z Evree ma w sobie to coś, że da się lubić, więc nie dziwię się, że mógł trafić nawet do ulubieńców roku:)

      Usuń
  11. Bardzo ciekawe zestawienie. Zauważyłam kilka naprawdę intrygujących kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam zaciekawić jakimś produktem.

      Usuń

Miło mi bardzo, że tu jesteś. Zapraszam do komentowania i wyrażania swoich opinii. Jeśli Ci się spodobało, pozostań na dłużej.