Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • Strona główna
  • O autorce
  • Beauty
    • pielęgnacja
    • recenzje
    • paznokcie
    • denko
    • beautybox
  • Lifestyle
    • inspiracje
    • diy
    • haul
    • zapachy
  • Po mojemu
    • pomyślane
    • plenerowo
  • Inne
    • Aliexpress
    • Blogmas
  • Kontakt
Facebook Instagram

           ...  oczami Czarnej Kretki


Witajcie.
Chciałam Wam dzisiaj przedstawić moje takie jakby bujo, czyli ładnie to nazwawszy bullet journal, który cieszy się coraz większą popularnością. Nie będę Wam tutaj opisywać teorii czym jest bujo i skąd się wzięło, chcę Wam pokazać zeszyt, który ja nazywam bujo i który jest w tym roku moim kalendarzem.

Share
Tweet
Pin
Share
8 komentarze

Witajcie.
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją aktywnego serum korygującego Bielendy. W użyciu mam już drugie opakowanie tego produktu, więc mogę się już podzielić z Wami moimi spostrzeżeniami na jego temat.

Co o produkcie mówi nam sam producent?

Opis


Aktywne serum korygujące skutecznie podnosi jakość skóry z niedoskonałościami - mieszanej, tłustej, błyszczącej, szarej, z rozszerzonymi porami, z przebarwieniami, z widocznymi zmianami trądzikowymi. Delikatnie eksfoliuje, skutecznie redukuje błyszczenie skóry oraz zwęża pory, rozjaśnia przebarwienia, dodaje skórze blasku. Redukuje zmarszczki, doskonale wygładza, porpawia nawilżenie i jędrność skóry. 
Efekt: skóra wygląda na młodszą - jest gładka, jędrna, matowa, pełna blasku, o jednolitym kolorycie - po prostu ładniejsza. Pory zwężone, przebarwienia rozjaśnione, niedoskonałości zredukowane i mniej widoczne. 

Profesjonalne serum zawiera wysoką dawkę silnie działających składników aktywnych:
  • kwas migdałowy - delikatnie złuszcza naskórek, działa antybakteryjnie, zwęża pory, redukuje nadmierne wydzielanie sebum, zapobiega zatykaniu porów, rozjaśnia przebarwienia;
  • kwas laktobionowy - złuszcza naskórek stymulując mechanizmy naprawcze skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków, wygładza i ujednolica koloryt cery, intensywnie nawilża;
  • witamina B3 - wzmacnia, odnawia i matuje skórę, podnosi jej odporność na uszkodzenia. Zwalcza problemy skórne: trądzik, zaczerwienienia i szorstkość. Rozjaśnia naskórek, redukuje plamy pigmentacyjne posłoneczne i starcze.
Stosowanie

Kilka kropli serum wmasuj rano i wieczorem w oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu. Omijaj okolice oczu i ust. Stosuj samodzielnie lub jako bazę pod Aktywny krem korygujący Skin Clinic Professional.
W zależności od stopnia wrażliwości cery serum można stosować codziennie lub 2-3 razy w tygodniu. Preparat można pozostawić na skórze do wchłonięcia lub zmyć go po 10 minutach letnią wodą.

Skład


Aqua, Mandelic acid, Lactobionic acid, Sodium hyaluronate, Allantoin, Hydroxythylcellulose, Pylsorbate 20, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Parfum (fragrance), Butylphenyl methylpropional, Hydroxycitrenellal, Limonene, Lianlool.

Cena

Serum można kupić w przedziale od 20zł do 30zł za 30g.. W drogeriach lubią być promocje na markę Bielenda, ja np. początkiem stycznia kupiłam je w Hebe za 15zł.

Moja opinia


Do tego produktu podchodziłam trochę jak pies do jeża. Początkowo nie byłam nim zachwycona, robiłam przerwy w jego stosowaniu. W końcu jesienią, gdy moja twarz wyglądała fatalnie, zawzięłam się i stwierdziłam, że kiedy jak nie teraz dać ostatnią szansę temu serum. Zaczęłam używać go regularnie i okazało się to strzałem w dziesiątkę! Moja twarz z każdym dniem wyglądała lepiej. Zauważalnie zmniejszyły się pory, z którymi od zawsze mam problem, skóra mniej się świeci, ilość niedoskonałości zmniejszyła się o 90%, a i nowi pojawiają się dużo rzadziej (ostatnio nawet przed okresem mnie praktycznie w ogóle nie wysypało, co się u mnie nie zdarza, bo zazwyczaj na rzuchwie miałam wielu gulowatych nieprzyjaciół). Skóra stała się jakaś inna: gładsza, jędrna, pełniejsza blasku, po prostu ładniejsza. Jak dla mnie jest to idealna baza pod makijaż, szczególnie ten mineralny, ale i płynne podkłady prezentują się na nim o wiele lepiej niż na typowych bazach pod makijaż.

No dobra, ale nie ma produktu bez wad. Tutaj też możemy się czegoś przyczepić. W składzie nie ma substancji alergicznych, ale możemy znaleźć substancje komedogenne: Allantoin (pochodna mocznika pełniąca funkcję kojącą. Działa nawilżająco i zapobiega nadmiernej utracie wody. Przyspiesza procesy odnowy naskórka - pobudza podziały komórkowe i wzrost komórek, oraz łagodzi podrażnienia. Wygładza i zmiękcza naskórek. Eliminuje efekt podrażnienia skóry spowodowany środkami powierzchniowo-czynnymi) , Sodium hyaluronate (Hialuronian sodu jest to lepki roztwór. Sól sodowa kwasu hialuronowego - glikozaminoglikanu stanowiącego główny składnik substancji pozakomórkowej, funkcja: utrzymująca wilgoć. Zapobiega wysychaniu i krystalizacji kosmetyków. Wiąże wodę w skórze i długotrwale zabezpiecza ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Odtwarza optymalne środowisko fizjologiczne, sprzyjając mnożeniu się i migracji fibroblastów oraz wtórnej syntezie kolagenu i innych składników macierzy pozakomórkowej. Tworzy film ochronny, który stanowi zabezpieczenie przed utratą wody z komórek) oraz konserwanty: Phenoxyethanol (2-fenoksyetanol pełniący funkcję konserwującą. Konserwant – zabezpiecza przed bakteryjnym zakażeniem kosmetyki przy codziennym użytkowaniu). [Źródło: analizator kosmetyków] Więc jeżeli komuś któryś z tych składników szkodzi, to powinien dobrze przemyśleć zakup tego produktu. Ja osobiście złych skutków nie doświadczyłam, a wręcz przeciwnie, same dobre.



Jeżeli chodzi o opakowanie, to jest to szklana buteleczka z pipetą. I tutaj dla mnie minus, bo w pierwszym opakowaniu pipeta mi się zepsuła po kilku użyciach. Na szczęście miałam puste opakowanie po serum nawilżającym Bielendy i przełożyłam pipetę. Gdybym jednak jej nie miała, wydobycie produktu z opakowania byłoby znacznie utrudnione. Teraz mam nowe opakowanie i niby pipeta działa poprawnie, ale mam wrażenie, że do końca nie wytrwa. Nie wiem o co chodzi, co jest nie tak.

Konsystencja wodno-żelowa ułatwia aplikację na twarz, początkowo trochę się lepi, jednak bardzo szybko się wchłania, pozostawiając cerę matową. Minusem może być zapach, który jest dość specyficzny. Dla mnie jest on przyjemny, jednak wielu osobom może przeszkadzać. Na szczęście szybko się ulatnia i czuć go tak na prawdę tylko podczas aplikacji.

Aby być zadowolonym z tego produktu potrzeba moim zdaniem dwóch rzeczy: systematyczności oraz wyrobienia swojego rytuału w jego stosowaniu. Wszystko zależy od stopnia wrażliwości naszej cery oraz jej potrzeb. Na różnych forach czytałam opinie, że serum jest złe, bo skóra schodzi płatami, bo przesusza itp. No zdziwko. Produkt zawiera kwas migdałowy, a zadaniem kwasów jest złuszczanie, więc nie rozumiem skąd zdziwienie komentujących. Przy złuszczaniu należy zadbać również o nawilżenie, żeby zrównoważyć procesy na skórze, dlatego tak ważne jest znalezienie swojego własnego złotego środka na stosowanie tego serum. Ja wyrobiłam sobie swoje, które wygląda tak: serum używam przez 4 dni w tygodniu, na oczyszczoną i stonizowaną skórę twarzy, przeciągając resztki na szyję i dekolt. Mam również krem na noc z tej samej serii, ale jego stosuję bardzo rzadko. wolę efekt jak daje mojej skórze stosowanie samego serum. Po tych 4 dniach robię peeling oraz maseczkę. W pozostałe 3 dni stawiam na nawilżenie, które również kończę peelingiem oraz maseczką. Moim zdaniem jest to optymalne stosowanie serum korygującego Bielenda dla mojej cery. Nie przesusza się wtedy, nie uwidaczniają się żadne suche skórki. 

Słowem podsumowanie, z własnego doświadczenia polecam to serum. Ale tak jak wspominałam, potrzebna jest systematyczność oraz znalezienie złotego środka na jego stosowanie. Wtedy efekty staną się zauważalne.
Rudzielec rekomenduje😁



Znacie to serum? Używacie? Jak się Wam sprawdza? A może dopiero macie ochotę go wypróbować? Czekam na Wasze opinie w komentarzach.
Share
Tweet
Pin
Share
14 komentarze

Witajcie.
Od dawna chodziła za mną seria o manicure niehybrydowym, czyli stworzonym zwykłymi lakierami. Jednak musiała poczekać na debiut, no bo hybrydy się nosiło. Aktualnie zrobiłam od nich przerwę, bo paznokcie też muszą czasem odpocząć, ścięłam je na krótko i powróciłam do zwykłych lakierów, których sporą kolekcję mam. Jest to zatem dobry czas na taką serię.
Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze

Witajcie.
Pamiętacie, jak w podsumowaniu roku 2017 wspominałam, że byłam laureatką wyzwania "Piękna przed świętami" organizowanego przez portal TrustedCosmetics? (jeżeli jeszcze z niego nie korzystacie, to gorąco Was zachęcam do zapoznania się z zasadami na nim panującymi). Przyszedł ostatnio do mnie TrustedBox od redakcji. Chciałam Wam przedstawić jego zawartość.
Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze

Nazbierało mi się znowu trochę pustych opakowań, czas zatem na kolejne denko na blogu. Mam wrażenie, że nie jest to wszystko, parę rzeczy wylądowało chyba w koszu, ale i tak jest co pokazać. Przygotujcie się na długi post, bo ostatnie denko było w lipcu, także ten..Kubek w rękę i zapraszam do lektury.

Na pierwszy ogień idą żele pod prysznic. Ostały mi się opakowania tylko z dwóch, a było ich dużo więcej.


Żel po prysznic Isana young Vintage fashion edycja limitowana

Przyjemnie mi się go używało. Ładnie pachniał, nie wysuszał skóry. Mogłabym go ponownie kupić, gdyby się jeszcze pojawił w Rossmannie.

Żel pod prysznic z ekstraktem z plumerii

Równie przyjemny w użyciu jak wspomniany wyżej, jednak zapach nie urzekł mnie na tyle, by kupic go ponownie.

Antyperspirant Nivea dry comfort

Używam odkąd się pojawiła ta wersja. Bardzo lubię, przyjemnie pachnie, nie podrażnia (nakładany nawet po goleniu). Ostatnio zdradziłam go dla innego produktu tego typu, jednak nie oznacza to, że ten nie wróci na moją półkę w łazience.

Antyperspirant LadySpeedStick  fresh 24h protection wersja żelowa

Swego czasu miałam wersję tą w sztyfcie, jednak nie przypadła mi do gustu taka sucha formuła antyperspirantu. Gdy skończyła mi się moja ulubiona Nivea, postanowiłam wypróbować wersję żelową i to był strzał w dziesiątkę! Zapach-bomba, bardzo długo utrzymuje się na skórze, nie podrażnia, niweluje w pewnym stopniu pocenie. Jednak trzeba uważać, bo nie wszystkie wersje są tak samo dobre. Kupiłam inny zapach i totalna porażka. Ale do tego wrócę na pewno.


Płyn do płukania ust Listerine Zero

Zużywam tego dosłownie litrami, więc nie dziwi, że znowu pojawia się w denku. Jest to mój ulubiony płyn do płukania i jego zamiennika nie udało mi się jeszcze znaleźć.

Suchy szampon Batiste heavenly volume

Pierwszym suchym szamponem, z którym miałam styczność z tej firmy, była wersja wiśniowa. Przypadła mi do gustu bardzo. Ta niestety już nie była taka fajna. Obciążała nieco włosy, wręcz je sklejając, gdy zbyt dużo się go użyło. Nie psikałam go na włosy z taką przyjemnością, jak poprzednią wersję.

BeBeauty zmywacz lakieru hybrydowego ultra strong

Przyznam szczerze, że kupiłam ten zmywacz z ciekawości, bo polecali go na grupie paznokciowej. Do zdejmowania hybryd używałam początkowo acetonu, który bardzo mi pogorszył stan płytki paznokci, później frezarki. Muszę przyznać, że ten zmywacz radził sobie lepiej ze zdejmowaniem hybryd niż aceton. Używając go, nie zauważyłam, żeby płytka się niszczyła, a i nie wysuszał tak okolic paznokci jak aceton. Kupiłam nową buteleczkę - zmieniło się opakowanie, mam nadzieję, że zawartość pozostała bez zmian.

Bawełniane chusteczki kosmetyczne do pielęgnacji twarzy Tami

Odkrycie 2017 roku. Odkąd je odkryłam przestałam używać ręczników papierowych do wycierania twarzy. Tylko one idą w ruch. Jest to już niezliczone pudełko.


MincerPharma Vitamins Philosophy wzmacniające serum do dłoni i paznokci

Moje odkrycie 2017 roku. Pięknie pachnie, mega szybko się wchłania. Odkąd go używałam, nie miałam w ogóle problemu s suchymi skórkami w okół paznokci, co u mnie zawsze było zgrozą. Na pewno jeszcze trafi w moje ręce.

Receptura Babuszki Agafii tradycyjny syberyjski szampon przeciw wypadaniu włosów

Niestety szampon ten dostał u mnie miano bubla 2017 roku. Używało się go bardzo przyjemnie, włosów podczas mycia wypadało mniej niż wcześniej. Niestety dostałam przy dłuższym jego stosowaniu takiego łupieżu, że nie mogłam tego ogarnąć.

Zużyło mi się w ostatnim czasie trochę kremów.


Krem do twarzy Pose Spa Herbal Face Cream

Trafił do mnie w pudełku Liferia. Przyznam, że miałam wobec niego duże wymagania, w końcu to krem za ponad stówę. Miał koić, równoważyć oraz relaksować skórę niczym sesja w SPA, dzięki algom, aloesowi i zielonej herbacie. Krzywdy nie zrobił, ale szału też nie. Do tego, jak dla mnie,  śmierdział sfermentowanym piwem, gdy się go nakładało na twarz. Jak dla mnie, nie wart swojej ceny.

Tlenowy krem-żel  na dzień O2Skin

Trafił do mnie z pudełkiem Urok. Posiadał lekką żelową konsystencję, przyjemnie nawilżał i uelastyczniał skórę, nadawał się pod makijaż. Lubiłam go używać. 

Krem regenerujący kojący podrażnienia AA Help+

Jeden z moich ulubionych kremów na noc. Ulubieniec w 2016 roku, a i w 2017 chętnie po niego sięgałam, zużywając nie jedno opakowanie. Cudownie wycisza skórę przez noc, niweluje zaczerwienienia, po jakichś nieprzewidzianych 'przyjaciołach'. Na pewno do niego będę wracać.

Krem na noc Skin Drench

Trafił do mnie w pudełku Liferia. Przyjemnie mi się go używało. Koił podrażnienia, nawilżał, dogadywał się z serami. Jego minus to cena: ponad 120zł. Gdybym miała wybrać czy ten czy AA, to jednak wybieram ten z AA, bo za jeden Skin Drench mogę mieć 3 a nawet 4 kremy AA, a działanie mają bardzo podobne.

Zimowy krem do twarzy -20 Protect Farmona

Trafił do mnie w ShinyBoxie. Przeznaczony do każdego rodzaju skóry, szczególnie wrażliwej i naczynkowej. Niby tłusta, ale jednocześnie lekka formuła, która szybko się wchłania. Przyjemnie było go używać podczas mrozów.

Bioderma Sensibo Eye kremowy żel pod oczy

Krem jest delikatny, nie podrażnia, dość wydajny. Spokojnie można nakładać pod makijaż. Jakichś spektakularnych efektów nie zauważyłam podczas stosowania, ale też nowe zmarszczki się nie pojawiły. 

Podwójny program liftingujący okolice oczu Anew Avon

Produkt nieco inny niż standardowe kremy pod oczy. Mamy tutaj krem pod oczy oraz żel na powiekę. Szybko się wchłania, nie podrażnia, nadaje się pod makijaż, jednak trzeba uważać aby nie przesadzić, bo wtedy mogą się kosmetyki rolować. Minusem jest słoiczek, z którego ciężko wydobyć produkt mając długie paznokcie. Bardzo wydajny.

Było też trochę produktów do demakijażu.


Płyn micelarny Selfie Project

Niby dobrze mi się go używało, ale jednak nie do końca byłam z niego zadowolona. Bardziej tak zużyłam go, żeby zużyć, niż z przyjemności. Produkt ten, według tego o czym informuje nas producent na opakowaniu, jest dla skóry młodej. Widocznie moja cera po 30-tce jest już dla niego za stara.

Płyn micelarny Biolaven

Ten produkt to dla mnie jedna z większych zagadek. Przez wielu zachwalany, na mnie nie zrobił większego wrażenia. Najbardziej drażnił mnie jego zapach. Jak dla mnie podczas aplikacji na twarz śmierdział domestosem. Tak domestosem, co nie zachęcało do jego używania. Dopiero po jakimś czasie wyczuwalna zaczęła być mięta z winogronem. Przemęczyłam się z nim do końca, ale ponownie nie kupię.

Woda różana Bielenda

Najczęściej używałam ją do zmycia maseczek i w tej roli spisywała się bardzo fajnie. Trochę mi przeszkadzał długotrwale utrzymujący się na twarzy zapach różany (babciny, jak to nazywa mój mąż), ale jakoś to przebolałam.

Woda micelarna Allverne

Kolejne odkrycie 2017 roku zdenkowane. Bardzo się polubiłam z tym produktem. Łatwo zmywa makijaż, nie podrażniając przy tym skóry. Przyznam bez bicia, że trochę produktu zmarnowałam, bo spadł mi w łazience na podłogę i wylała się jego część, nad czym bardzo ubolewałam. Ale mam zrobiony zapas mniejszych opakowań. Martwi mnie tylko jedna rzecz, nie widzę tej dużej butli już w Hebe, a małe były ostatnio na wyprzedaży. Będę musiała polować na nią w sieci.

Różany tonik do twarzy Evree

Kultowy, wszystkim znany produkt. Ja go miałam jeszcze w starym opakowaniu. Na początku nie mogłam się zbytnio do niego przekonać, używając go najczęściej jako mgiełkę wykańczającą makijaż, w roli której sprawdza się świetnie. Gdy pokończyły mi się inne toniki, zaczęłam go używać w tej właśnie roli i z czasem polubiłam go bardzo. Tutaj zapach jest mniej drażniący niż wody różanej z Bielendy. Jakaś inna odmiana zapachu różanego się ulatnia z niego, dużo przyjemniejsza.


De-makijaż dwufazowy płyn do demakijażu oczu Ziaja

Chyba najbardziej znany płyn dwufazowy Ziaji, a także dość lubiany sądząc po recenzjach w internecie. Mnie ten produkt nie urzekł, szczypał mnie w oczy. Przy usuwaniu wodoodpornego makijażu musiałam się nieźle namachać, by go zmyć. Nie polubiliśmy się.

Liście zielonej oliwki oliwkowy płyn dwufazowy do demakijażu oczu i ust Ziaja

Młodszy brat wspomnianego wyżej płynu dwufazowego. Jak dla mnie dużo lepszy, choć nie idealny. Wzmocnienia rzęs, które obiecuje nam producent, nie zauważyłam. Z wodoodpornym makijażem radzi sobie lepiej niż poprzednik, ale też nie schodzi on po jednym przetarciu wacika.

Żel do demakijażu oczu Tołpa Dermo Face Physio

Trafił do mnie w pudełku Liferia. Zupełnie inna konsystencja, przez to że żelowa, pozostawia nieco tłustej warstwy w okół oczu, ale ta szybko się wchłania i tak jakby nieco nawilżała te okolice. Niestety przez tą konsystencję nieco rozmazuje makijaż, co jest minusem. Ogólnie jednak przyzwoity produkt.

Demakijaż łągodny płyn do oczu i ust L'oreal Paris

Z całej czwórki zdecydowanie najlepszy produkt. Najprzyjemniej, najdelikatniej i najszybciej zmywa makijaż, nie podrażniając przy tym oczu. I z wodoodpornym sobie radzi bardzo przyzwoicie.


Pasta do mycia twarzy Fresh&Natural

Produkt, którego konsystencja była zupełną nowością u mnie do mycia twarzy. Zwykle były to pianki bądź żele. Stosowało mi się ją bardzo przyjemnie, bez problemu domywała twarz, jednak przez to, że jej okres ważności do zużycia to 3 miesiące od otwarcia, nie udało mi się jej zużyć do samego końca. nie wiesz kiedy mija 3 miesiące? Poznasz po zapachu. Myślę, że kiedyś do niej wrócę, ale chcę przetestować jeszcze inne formy takich produktów, m.in. balsam Czarszki i olejki do demakijażu.

Nie zabrakło również innych produktów pielęgnacyjnych.


Rewitalizujący tonik do twarzy Kueshi

Trafił do mnie z ShinyBoxem. Dość szybko mnie do siebie przekonał. W kontakcie z twarzą pozostawia taką jakby żelową warstwę, która szybko się wchłania, pozostawiając skórę przyjemnie miękką w dotyku. Drażniący może być zapach, który był dość intensywny i długo się utrzymywał na skórze, jednak z czasem się do niego przyzwyczaiłam.

Polska papka do cery trądzikowej Jadwiga [RECENZJA]

Produkt ten też trafił do mnie z ShinyBoxem i stał się odkryciem 2017 roku. Jest to mój niezbędnik na gorsze dni mojej cery. Szybko łagodzi wszelkie podrażnienia i zmniejsza nieprzyjaciół przez noc.

Balsam do ust Carmex

Mój ulubiony balsam do ust. Na promocjach Rossmannowych zawsze robię jego zapasy. Mam inne produkty do ust, ale Carmexa zużywam najwięcej i nie może go zabraknąć na mojej toaletce.


Super Power Mezo Serum aktywne serum nawilżające Bielenda

Produktu przyjemnie się używało. Szybko się wchłaniał, współgrał z kremami, skóra była przyjemnie miękka w dotyku po nim, jakaś taka jakby bardziej napięta. Całkiem fajnie się zgrał z moją mieszaną cerą.

Super Power Mezo Serum aktywne serum korygujące Bielenda

Do tego produktu robiłam kilka podejść. Początkowo nie byłam nim zachwycona, robiłam przerwy w jego stosowaniu. Ale w końcu się zawzięłam i zaczęłam stosować go regularnie. I okazało się to strzałem w dziesiątkę! Zauważalnie zmniejszyły mi się pory, skóra mniej się świeci. Świetnie sprawdza się pod minerały. Stosuję go 4 razy w tygodniu, najczęściej nie nakładam już na niego kremu. Kupiłam już kolejne opakowanie, więc o czymś to świadczy.

Argan Face Oil uszlachetniony olejek arganowy + kwas hialuronowy Bielenda

Coś Bielenda opanowała moją pielęgnację. Olejek to był pierwszy z tych trzech wspomnianych  produktów. Mimo mieszanej cery spróbowałam go używać na noc do nawilżenia skóry. Byłam z niego zadowolona, przestałam mieć problemy z suchymi policzkami. Krzywdy mi nie zrobił, jednak robiłam częste przerwy w jego stosowaniu, bojąc się zapchania skóry.

Zdenkowałam również coś z kolorówki. Szok.


Perfect Beauty by Ados Mascara Zoom Lash Extreme Black

Tusz posiada silikonową szczoteczkę, czyli taką, jakie lubię w tuszach najbardziej, lekko zwężana na końcu. Lubiłam ten tusz. Może nie tworzył na rzęsach efektu wachlarza sztucznych rzęs, jednak przyjemnie je rozdzielał, lekko wydłużał, nie sklejał i pozostawał na swoim miejscu przez cały dzień. Na co dzień był ok.

Mascara 4D Smart Girls  Get More

Kolejny tusz z silikonowa szczoteczką. Kosztował grosze, a zrobił na mnie na prawdę dobre wrażenie. Bardzo lubiłam go używać. Rzęsy były po nim naturalnie podkreślone, lekko wydłużone, pogrubione i ładnie rozczesane.

Mascara pogrubiająca, stymulująca wzrost rzęs Growing Lashes Wibo

I znowu tusz z silikonową szczoteczką., ale ten nieco specyficzny: krótka, trochę jakby kwadratowa końcówka. Efektu wow nie robił, dość szybko wysechł i zaczął się kruszyć na rzęsach, nie zauważyłam również obiecanego przez producenta wzrostu rzęs. Ale ma jeden plus, który przemawia za jego ponownym zakupem: najlepszy jaki dotąd miałam tusz do podkreślania dolnych rzęs i na nich lądował najczęściej.

Sparkling Star Mascara P2

Tusz z tradycyjną szczoteczką, ale nie przesadzonej wielkości. Niestety jak dla mnie ten tusz nie robił nic! Tyle tylko, że po prostu był na rzęsach. ani ich nie wydłużał, ani nie pogrubiał, ani też za specjalnie nie przyciemniał. Nie polubiliśmy się.

Podkład kryjący HD Liquid Coverage Foundation 010

Dawno już nie zdenkowałam podkładu. To świadczy o tym, że był on przeze mnie dość mocno eksploatowany. Produkt o którym było głośno w internetach. Jedni kochają, inni nienawidzą. Ja jestem tą osobą, która jest tak trochę po środku. Pierwszy kontakt z nim był super: żaden podkład nie wyglądał tak dobrze na mojej twarzy jak on (nawet mój mąż zwrócił uwagę, że dobrze wyglądam po całym dniu i się nie świecę). Przy dłuższym stosowaniu coraz gorzej prezentował się na twarzy, a i moja cera zaczęła gorzej wyglądać. Mam drugie jego opakowanie, ale używam go już tylko raz na jakiś czas, więc nie zdenkuje tak szybko jak to.

Uf, dobrnęliśmy do końca. Nazbierało się tego trochę. Zdecydowanie częściej muszę publikować denko, np. gdy uzbiera się już 10 produktów,  bo mi tylko te puste opakowania miejsce zajmują w łazience. Oczywiście w między czasie przewinęła się też tona płatków kosmetycznych i tego typu rzeczy, ale szkoda o nich nawet wspominać, bo wtedy ten post by nie miał końca.

Znacie któryś z produktów, który znalazł się w denku? A może wy ostatnio zużyliście jakiś fajny produkt? Wspomnijcie o nim w komentarzu, chętnie poznam coś nowego.
💋
Share
Tweet
Pin
Share
22 komentarze

Nowy rok, to i nowe plany zakupowe. Pierwszy raz chciałam Wam przedstawić moją wishlistę, zwaną chciejlistą na 2018 rok.

Trzeba się nastawić, że wejdą na rynek jakieś nowości, które człowiek pewnie będzie chciał przetestować, więc kupi. A i w trakcie roku jakieś produkty o sobie przypomną, będą w promocyjnej cenie i człowiek zechce je mieć. Ale w tym poście przedstawię Wam taką moją listę produktów, które bardzo w tym roku bym chciała zrealizować. Od jakiegoś czasu się na nie czaję. Akurat się złożyło tak, że jest ich 12, więc wychodzi po jeden produkt na miesiąc. Jest więc szansa na zrealizowanie większości z nich.

A tak przedstawia się moja Chciejlista kosmetyczna na 2018 rok:

1. Puder Laura Mercier Translucent Loose Setting Powder

O tym produkcie słyszał już chyba każdy. Od dawna za mną chodzi, ale jego cena zawsze mnie odstraszała od zakupu. W tym roku postanowiłam zapolować na niego na jakiejś promocji.

2. Skin79 Matujący puder w kompakcie Super+ Pink BB Pact SPF 30 PA ++

Kremy BB na mojej twarzy wyglądają dobrze, do momentu ich przypudrowania. Niestety nie mam w asortymencie pudru, który dobrze by się stapiał z tego typu produktami. Mam nadzieję, że dedykowany do tego krem sobie z tym poradzi.

3. Minerały i jeszcze więcej minerałów

Rok 2017 obfitował w testy produktów mineralnych, w tym podkładów. Nie inaczej będzie w roku 2018. Na  mojej liście na ten rok są podkłady takich marek jak: LilyLolo, BareMinerlas, Amilie czy Ecolore. Zobaczymy czy któryś z nich przebije podkład z Picie Cosmetics.

4. Pędzel do podkładu mineralnego

Gdy już znajdę idealny podkład mineralny, chciałabym również zaopatrzyć się w dedykowany minerałom pędzel. Ten którego teraz używam jest niby ok, ale kusi mnie jakiś fajny kabuki.

5. Podkład Lumene Matte

Ta marka coraz częściej jest wspominana przez beauty blogerki i youtuberki. Słyszałam dużo pozytywów o tym podkładzie od osób o podobnej cerze do mojej i mam nadzieję, że uda mi się go nabyć w jasnym kolorze i przetestować na własnej skórze.

6. Clochee matujący krem SPF 50

Kusi mnie, ze względu na spf, a do tego delikatnie koloryzuje twarz, może być idealny na lato.

7. So' Bio Etic Krem BB 5w1

Odkąd usłyszałam o nim na kanale Czarszki chcę go nabyć. W 2017 się nie udało, może się uda w 2018.

8. Marka Colourpop

Do cieni i pomadek tej marki przymierzam się już od ponad roku. W tym roku w końcu coś przetestuję i sprawdzę, czy faktycznie jest to taka super marka, jak można o niej usłyszeć w internetach.

9. Balsam myjący Czarszki

W planach mam zakup regulującego bądź ultradelikatnego balsamu. Mam nadzieję, że w tym roku uda się wbić w odpowiednim momencie na stronę, gdy jeszcze będą dostępne.

10. Marka Biolove

W grudniu instagram zalała fala zdjęć z tymi produktami. Normalnie tak się na nie napatrzyłam, że aż zapragnęłam coś tej marki kupić i sprawdzić co takiego w nich jest, że tak są popularne.

11. Perfumy Calvin Klein Ethernity Moment

Jeden z moich ulubionych zapachów, którego jakiś czas już nie używałam. Myślę, że 2018 rok, to rok właśnie tego zapachu u mnie będzie.

12. Pędzle MBrush

Marzenie..Mieć chociaż jeden pędzel Maxineczki i sprawdzić, czy faktycznie bije wszystkie inne na głowę. Marzenia są po to by je spełniać. Oby udało się to w tym roku.

Poza typowo kosmetycznymi produktami, które chciałabym, aby trafiły w moje macki, jest również kilka książek, które szczególnie chciałabym przeczytać. Lista ta na pewno będzie z każdym miesiącem rosła, ale na chwilę obecną moja Chciejlista czytelnicza na 2018 rok przedstawia się tak:



1. Artur Jabłoński "Jak pisać żeby chcieli czytać (i kupować) Copywriting&Webwriting",

2. Katarzyna Tusk "Make photography easier",

3. Lisa Eldridge "Face paint. Historia makijażu",

4. Hans Joachim Lang "Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz",

5. Agnieszka burska-Wojtkuńska "Suma drobnych radości",

6. Eduardo Jagureui "Siedem prawd",

7. Barbara Kwiatkowska "Skóra Azjatycka pielęgnacja po polsku",

8. Ola Budzyńska "Jak zostać panią swojego czasu. Zarządzanie czasem dla kobiet",

9. Bożena Społowicz "Skin Coach. Twoja droga do pięknej i zdrowej skóry",

10. Karolina Cwalina "Wszystko zaczyna się w głowie. Planuj, działaj, nie marudź".

I tak przestawia się lista kosmetyków oraz książek, które chciałabym nabyć w tym roku. Czy mi się to uda? Się okaże pod koniec roku. Będzie się z czego rozliczać😉. Oczywiście nie jest powiedziane, że to i tylko to muszę kupić. To są po prostu rzeczy, na których kupnie szczególnie mi zależy.

A Wy tworzycie jakieś wishlisty na dany rok lub miesiąc? Czy coś z mojej listy pokrywa się z Waszymi planami zakupowymi?
💋
Share
Tweet
Pin
Share
14 komentarze

No i mamy 2018 rok. Przyzwyczailiście się już, czy wciąż z rozpędu piszecie 2017 w dacie? Ja się jeszcze łapię czasem na błędzie. Pierwszym postem w tym roku będzie haul z zakupami z grudnia. Nie było ich dużo, ale za to same perełki.
Share
Tweet
Pin
Share
18 komentarze
Newer Posts
Older Posts

Aga

About Me

Witaj na moim blogu.Rozgość się.

Tutaj jestem!

  • Facebook
  • Instagram

Obserwatorzy

Facebook

Kategorie

beauty haul lifestyle pielęgnacja beautybox blogmas openbox recenzje inspiracje inne diy SHINYBOX LIFERIA manicure paznokcie U.R.O.K bujo denko CUDNYBOX MUR Bielenda Golden Rose Try Me AA Deborah Milano Fresh&Natural Jadwiga JoyBox Miss Sporty TrustedCosmetics aliexpress dzień babci i dziadka green pharmacy hybrydy jedną marką rossmann top10 tradycyjne lakiery ulubieńcy ślubnie

Popularne posty

  • I LOVE BOX || Premium Box || Styczeń 2020
  • I LOVE BOX || Standard Box || Listopad 2019
  • LIFERIA GRUDZIEŃ 2016 ~ ŚWIEŻA KREW NA RYNKU 'PUDEŁKOWYM'

Archiwum

  • ►  2020 (6)
    • lutego (2)
    • stycznia (4)
  • ►  2019 (11)
    • grudnia (8)
    • lutego (1)
    • stycznia (2)
  • ▼  2018 (35)
    • grudnia (5)
    • listopada (2)
    • października (1)
    • września (3)
    • sierpnia (4)
    • lipca (3)
    • maja (1)
    • kwietnia (2)
    • marca (4)
    • lutego (3)
    • stycznia (7)
  • ►  2017 (69)
    • grudnia (19)
    • listopada (2)
    • października (3)
    • września (2)
    • sierpnia (5)
    • lipca (6)
    • czerwca (6)
    • maja (6)
    • kwietnia (3)
    • marca (4)
    • lutego (6)
    • stycznia (7)
  • ►  2016 (22)
    • grudnia (17)
    • listopada (4)
    • września (1)

Wyzwanie 2019

Wyzwanie 2019

Uczestniczę

Uczestniczę
Facebook Instagram Google+
OBSERWUJ @INSTAGRAM

Created with by ThemeXpose